czwartek, 14 listopada 2013

rozdział OO1

ROZDZIAŁ OO1

"Miłość jest jak narkotyk,na początku odczuwasz euforię,
poddajesz się całkowicie nowemu uczuciu,
a następnego dnia chcesz więcej.
I chociaż jeszcze nie wpadłeś w nałóg,to jednak poczułeś jej smak i wierzysz,że
będziesz mógł nad nią panować.
Myślisz o ukochanej osobie przez dwie minuty,
a zapominasz o niej na trzy godziny.
Ale z wolna przyzwyczajasz się do niej i stajesz się całkowicie zależny.
Wtedy myślisz o niej trzy godziny,a zapominasz na dwie minuty.
Gdy nie ma jej w pobliżu-czujesz to samo, co narkomani kiedy 
nie mogą zdobyć narkotyku.
Oni kradną i poniżają się,aby za wszelką cenę dostać to,
czego tak bardzo im brak.
A ty jesteś gotowy na wszystko, by zdobyć miłość ...?"

Następny dzień, który od samego rana zapowiadał się beznadziejnie. Obudził mnie głośny grzmot. Marcowa burza z samego rana ..koszmarniej być nie może! Niechętnie wstałam z mojego ciepłego łóżka biorąc ze sobą poduszkę i koc. Wiedziałam, że nie uda mi się ponownie zasnąć. Jednak jednym z moich ulubionych zajęć było właśnie obserwowanie piorunów. Całkiem oczywiście pomijając fakt, że cholernie bałam się grzmotów.
Jedną nogę postawiłam na biurku wdrapując się na nie. Nad biurkiem znajdował się długi, podłużny parapet, na którym rozłożona była karimata. Uwielbiałam wieczorami oglądać gwiazdy, dlaczego więc mój tyłek miał przy tym cierpieć? Położyłam poduszkę i zajęłam miejsce na nim okrywając się kocem.
Następny piorun i głośny grzmot, który mu towarzyszył. To silne wyładowanie elektrostatyczne czasami naprawdę potrafi odebrać mowę. Piękna błyskawica, która przybrała prostą linię rozgałęziająca się od połowy w dół ukazała niesamowity kształt.
To było coś niesamowitego. Szkoda jednak, że tylko ten, który dużo stracił, potrafi doceniać nawet najmniejsze piękno. Tak, wspomnienia znów wróciły...

  Piękny styczniowy dzień. Słońce, które od samego rana dawało trochę ciepła. Zima w tym roku można powiedzieć, że przeszła samą siebie,dlatego też rozkoszowałam się każdym jego najmniejszym promieniem. Zgarnęłam śnieg z parkowej ławki po chwili zajmując na niej miejsce. Odśnieżone alejki, drzewa pięknie ozdobione śniegiem przypominającym puch, szron na szybach samochodowych stojących niedaleko na parkingu. Wszystko piękne, gdyby tylko nie te zimne temperatury. Każdy chodził w czapkach, szalikach, rękawiczkach i kurtach, które dodawały trochę za dużo kształtów. A w lato? Każdy mógł pokazać swoją piękną figurę.. tak, tęsknię za latem.
Moje przemyślenia przerwał dzwonek telefonu. Zmarzniętymi dłońmi wygrzebałam go z samego dna torebki. Promienny uśmiech od razu zagościł na mojej twarzy gdy tylko zobaczyłam kto dzwonił. Mój skarbek Dylan, tak bardzo za nim tęskniłam!
-Halo? 
-Cześć Luce, musimy pogadać, wiem, że to nie jest rozmowa na telefon ale..
-Zaraz, zaraz! Dylan coś się stało? Jak na kursie? Jak się czujesz? Opowiadaj mi wszystko!
-Mam inną..[...]

Dość Luce, dość, dość, dość ! Nie myśl o nim. Było, minęło. Jego już nie ma, pogódź się z tym w końcu.
Tak, od pewnego czasu mam mały nawyk mówienia do siebie. To chore wiem, jednak gdy nawet przyjaciele cię nie rozumieją to co masz innego zrobić?
Wszystko jest dobrze, jednak gdy przypomnę sobie o nim, gdy pomyślę o tym, że właśnie teraz, w tym momencie inna może go dotykać. Gdy sobie pomyślę, że on jest innej, po prostu, że jest dla niej.
Tak, to bardzo boli, boli aż za bardzo.
Dzwonek, znów głupi, irytujący dzwonek telefonu. Czy on naprawdę musi zawsze dzwonić w takich momentach? Przetarłam oczy czując, że zebrało się w nich trochę łez. Jednak nie miałam zamiaru płakać, to po prostu z przyzwyczajenia, tak z normalnej bezsilności.
Sięgnęłam po telefon, "Emily =*" , moja przyjaciółka. Przesunęłam palcem po ekraniku przykładając telefon do ucha.
-Luce skarbie, szykuje się niezła balanga, przyjeżdżam po ciebie równo o 20, nie chcę słyszeć sprzeciwu!

Przeczytałeś?
Proszę o pozostawienie komentarza pod tym rozdziałem,
lub o zostawieniu serduszka tutaj : 
http://ask.fm/samodestrukcjaskarbie/answer/104862440067


Trochę krótki ten rozdział, jednak chciałam coś dodać, ponieważ to dopiero początek a chciałabym zdobyć jak najwięcej nowych czytelników :) 
Może i fabuła jak na razie wydaje się prosta, bardzo często spotykana. Jednak mam już pomysł na akcję, która będzie rozwijana w tym opowiadaniu. Do tej pory się jeszcze z taką nie spotkałam, więc może i dla was będzie to coś nowego =*






niedziela, 10 listopada 2013

Prolog

PROLOG 


Ciepły wietrzyk, gwiazdy na niebie i jasny księżyc w pełni..noc idealna! Jednak para, siedząca na pomoście, uważała całkiem inaczej. Oni pragnęli aby ta listopadowa noc nigdy nie nadeszła. Ich serca przepełniał teraz ból nie do opisania, przeszywał całe ich wnętrze i rozrywał od środka. Luce, zawsze uśmiechnięta dziewczyna, teraz zaciskała mocno powieki aby nie uronić ani jeden łzy. To jeszcze nie czas na płacz-powtarzała w myślach. Jednak świadomość tego, że już jutro będzie się musiała rozstać z Dylanem na całe cztery miesiące wcale jej w tym nie pomagała. Wtuliła się w niego jeszcze bardziej, chcąc zapamiętać jak najlepiej ciepło bijące od jego ciała. Jakby chciała go zgromadzić, a gdy będzie jej źle, gdy będzie cholernie tęsknić, wypuściłaby je aby znów ją otuliło. Tak się niestety nie da.
Dylan swoją silną dłonią obejmował jej kruche ciało jak najbardziej wtulając ją w siebie. Drugą natomiast gładził jej długie włosy. Mógłby trzymać ją tak cały czas. Tylko ona i on, bez nikogo, zdani tylko na siebie, najlepiej na jakiejś opuszczonej wyspie. Tak, to byłoby piękne. Jednak co piękne jest nieprawdziwe lub chwilowe. Prawda?
-Kochanie chciałbym aby ta chwila trwała wiecznie, jednak już czas aby się pożegnać, musimy wracać do domu -zaczął spokojnie chłopak, który także ledwo powstrzymywał łzy- Musisz pamiętać, że jesteś tylko moja i że kocham cię najmocniej, rozumiesz? Nie możesz o tym zapomnieć.
-Dylan..to wszystko jest takie trudne- westchnęła na chwilę zagryzając dolną wargę i biorąc głęboki oddech- Ja nie chce bez ciebie,nie potrafię..
-Księżniczko wiem. Będę dzwonił codziennie. Gdy tylko znajdzie się czas przyjadę, obiecuję ci to. Nie chce cię tu zostawiać ale nie mam wyjścia. Jednak zobaczysz, że te kilka miesięcy minie szybko, a później, gdy przyjadę będę cały twój. Wyobraź sobie co będzie się działo..przecież będę się musiał tobą nacieszyć! Teraz chodź, wracajmy -wstał, podał jej rękę i przyciągnął delikatnie do siebie. Powoli, wtuleni w siebie zeszli z pomostu kierując się w stronę domu Luce.
Dobrze wiedzieli, że ten czas będzie się wlekł niemiłosiernie. Los wystawił ich na ogromną próbę.
Jednak czy będą w stanie udowodnić mu czy naprawdę się kochają?..

ask.fm/samodestrukcjaskarbie
Kto przeczytał komentuje,ewentualnie wchodzi na aska i tam za niedługo pojawi się instrukcja co należy robić :))